BDSM a uczucia
Witaj szczęściaro ,)
Trafiłam parokrotnie na wypowiedzi seksuologów twierdzących, że spora część problemów ich pacjentów wynika z wpływu na naszą świadomość, wychowanie Kościoła katolickiego. I konflikt między tym co się robi, a co gdzieś z tyłu głowy pozostaje z katechezy sprzed lat. Z tym wbijaniem nas w wyrzuty sumienia, bo...odczuwamy przyjemność z seksu, bo go pragniemy zupełnie nie wiążąc go z prokreacją, a bliżej temu do zwierzęcej przyjemności, czystej chuci. A jak się jeszcze jest kobietą, w kraju którego królową jest Matka Boska-Dziewica, a śliniący się księżulko małej dziewczynce wypytuje się spowiadający o grzeczne myśli, bo sama by ich u siebie nie znalazła, to kiedy dorośnie ma problem, by się poczucia, że robi coś grzesznego pozbyła. Nawet jeśli od dawna się nie spowiada, to w podświadomości tkwią zakazy i nakazy "właściwego seksu". Czyli przysłowiowego pod kołdrą i po ciemku, wyłącznie dla przyjemności męża, nie własnej, bo nie wypada, bo to grzech, obrzydliwość, a od masturbacji ręka usycha. Trzeba uświadomić sobie co nam tak faktycznie nie odpowiada, a co jest pozostałością po kościelnym praniu mózgu. Nic co nam wspólnie przynosi radość, a jednocześnie nie krzywdzi drugiej strony, nie jest przecież niczym złym, brudnym i odrażającym. Bywa dzikie, nienasycone, sado-masochistyczne. Czyli takie, jakie lubimy. I nic nikomu do tego.


  PRZEJDŹ NA FORUM