Co raz mniej uległych ?
Nie jestem uległą bez Pana, ale wydaje mi się, że oczekwania i wymagania są czasem skrzywione po obu stronach. Jeśli w pierwszej wiadomości czytam jakie pomysły ma wobec mnie (nie znając mnie zupełnie) kandydat na pana (celowo małą literą) to nawet nie mam ochoty kontynuować znajomości. Kolejny zakłada, że po jednej krótkiej rozmowie zaczne grzecznie wykonywać wszystkie jego polecenia... Bo przeciez to jest pociągające, "żeby się nie znać i dać sie wypieprzyć po migdałki". Cytaty mogłabym mnożyć, tylko po co?

Nie wiem, może ja nienormalna jestem, ale potrzebuję czasu, oswajania, poznawnia wzajemnego. Nie da się oddać w ciemno.

Wymagania mam, a jakże. Dotyczą one osobowści Pana, jego empatii i szacunku do tej, kórą chciałby zawładnąć. Uwielbiam wyrafinowanie w dominacji, a nie powielanie jakichś wytartych schematów "przyjedź do Maca bez bielizny, może jak cię zleję to w nagrodę pozwolę ci obciągnąć".

Uległość jest darem, a nie towarem na rynku.

Ale ja już słyszałam zarzuty, ze traktuję BDSM zbyt poważnie wesoły Na szczęście mój M. nie chce mnie zmieniać. Kiedy się bawimy to się bawimy, kiedy potrzebny jest dystans staramy się go mieć, kiedy coś trzeba traktować poważnie (np. bezpieczeńswo) nie ma półśrodków. Dostaję conajmniej tyle ile sama daję, zatem nie możn tylko czekać i oczekiwać. Trzeba się natrudzić. Ale owoce są słodkie wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM