| forced scat bondage |
| @ Rumcajs.. Oczywiście masz rację, żeby nie rozwijać tematu i go nie pompować. Każdy ma prawo mieć własne zdanie i we własny sposób coś widzieć. Tu dodałbym tylko uwagę, żeby wykorzystywać zdrowy rozsądek i chłodną analizę, a w całości odrzucić emocjonalne oceny i jakieś ogólnie poprawne fakty. Ja tylko muszę jedną rzecz sprostować. O tym profesorze B. o którym piszesz, gdyż akurat do niego mam naprawdę ogromny szacunek, za wiedzę i determinację. Można oczywiście obwiniać osobe trzecią (tu akurat B.) za coś co uważamy, że trzeba było lepiej (zważ, że ta ocena jest grubo po czasie i trochę brzmi jak trzeba było pilnować kluczy, żeby ich nie zgubić) czy też kiedy uważamy, że mogliśmy lepiej mieć, ale ta osoba trzecia, itd. Chcę tylko powiedzieć o kilku faktach z którymi raczej trudno dyskutować. W 1990 roku jako kraj byliśmy w dramatycznej sytuacji. Gospodarka postkomunistyczna obarczona totalnym rozpadem i hiperinflacją. Pewnie nie wiesz lub nie pamiętasz, ale wtedy było 650% inflacji. Nie pomyliłem się, odsyłam do netu po ew. potwierdzenie. Czyli złotówka traciła miesięcznie 50% każdego miesiąca. Czyli umawiasz się na pensję na początku miesiąca, a kiedy jest wypłata, dostajesz w liczbach tyle samo. ale możesz za to kupić połowę mniej. A w następnym miesiącu kolejną połowę mniej, itd. Dla przypomnienia-dzisiaj to 3% (btw za PO było to poniżej zera procent). Średnia płaca MIESIĘCZNA w 1990 roku to była równowartość 15-20 dolarów. Nie, nie dzienna, miesięczna. Sklepy puste, pamiętam był w spożywczych tylko ocet, a kiedy mieli dostarczyć chleb to kolejka była na kilka godzin. Wtedy własnie znalazł się facet, tenże wspomniany B., który odważył się to rozpadające państwo postawić na nogi doskonale wiedząc, że jakieś koszty społeczne muszą być bo po prostu nie było wyjścia. A cała ta operacja była robiona na żywym organiźmie, bez żadnych doświadczeń bo żaden kraj nie przechodził takiej transformacji i pod ogromną presją czasu, bo byliśmy o krok od totalnego rozpadu. Jasne, po czasie zawsze można powiedzieć, że to czy tamto można było zrobić inaczej, ale to zawsze brzmi jak rada do bramkarza reprezentacji po golu z karnego : jest do d., bo mógł się rzucić w prawo, a nie w lewo. Krótko mówiąc, zawsze można za śp.Lepperem powtarzać mantrę "wszystko przez Balcerowicza", ale jak ktoś uważa, że zrobił źle po prostu pytam czy jest pewien, że chciałby żyć w kraju (jeśliby dotrwał do dzisiaj, co raczej wątpliwe) sprzed tych reform za te 15 USD miesięcznie, tej hiperinflacji, pustych sklepach, gigantycznych kolejkach do wszystkiego i tej totalnej beznadziei. Lub też czy wtedy (nie, nie po, bo po czasie wszyscy jesteśmy mądrzy jak z tym bramkarzem) dokładnie miał receptę jak z tego gówna się wyciągnąć. |