| forced scat bondage |
| @ MrsSpeechless Tym zdaniem "W Holandii podobno nawet za leki w aptece dla dzieci nie płacą Są tam wyższe podatki czy jak? " mnie rozwaliłaś totalnie. Ale ok, odpowiem. Otóż w Holandii nie mieli komuny. Kiedy u nas była pensja 15-20 USD na miesiąc, tam się zarabiało 1000 USD i więcej. Teraz oczywiście więcej znacznie. Oni przez znacznie wyższy poziom gospodarki mają nieporównanie większe pole manewru co jest oczywiste. Co więcej, oni nie wywalają z budżetu kasy na rzeczy, na które u nas się wydaje (kościół-tu wydatki państwa są gigantyczne, choć skrzętnie ukrywane, święta, chociażby ten 12 listopada za 7 mld złotych - pewnie taka kasa wystarczyłaby, aby dzieciaki miały leki za darmo, itd., itd.). U nas wydawanie pieniędzy zwłaszcza teraz jest kierowane przede wszystkim względami politycznymi, zwłaszcza wizjami jednego, oderwanego od życia faceta, a nie rozsądnym podejściem gospodarczym i ekonomicznym. Nie wiem jak w Holandii, ale w podobnej gospodarczo Belgii teraz, kiedy jest dobra koniunktura gospodarcza na świecie nadwyżki środków się inwestuje lub akumuluje (kilka tygodni temu przyglądałem się oficjalnemu budżetowi Belgii), natomiast u nas się wydaje na absurdy. Na pewno będzie niż gospodarczy, bo tak jest zawsze. Polska będzie do tego nieprzygotowana, Belgia tak. To ta kolejna subtelna różnica. Przechodząc do skali mikro - jeśli masz wolną stówkę, to możesz za nią kupić wódkę. Ale wtedy nie kupisz czegoś innego. W ekonomii to się nazywa ekskluzywność, takie albo albo. Chcemy wywalić kasę dofinansowując Rydzyka w kolejnym jego businessie, chcemy mieć wolny 12 listopad, super. Ale wtedy za leki dla dzieci muszą już płacić rodzice. To ta ekskluzywność właśnie. A to co mnie naprawdę szokuje to fakt, że część społeczeństwa z tych prostych i oczywistych zasad podanych powyżej zupełnie nie zdaje sobie sprawy, nakręcając się propagandowym geniuszem rozdawania kasy 500 i innych. I tak długo, jak nie będą mieli świadomości tego, będą uważać jakich mamy super rządzących. Problem polega na tym, że konsekwencje dotkną nie tylko ich, a dotkną, ale też osoby, pogardliwie określane propagandowo anty-pis, hołota, zdrajcy, zaprzańcy, itd., tu kreatywność jest wielka. Takie mam po kilku latach ogólne przemyślenie, że gdyby w jakiś sposób zmusić wszystkich Polaków do przeczytania przynajmniej jednego podręcznika n/t ekonomii, zarządzania, itp. to na PIS nie miałby kto głosować. Sorry za bezpośredniość, ale dokładnie tak to wygląda. |