| Jak żyć |
| Wiele osób, gdy coś zobaczy, chce to mieć natychmiast, nawet jeśli to są niematerialne sprawy, mechanizm jest ten sam. Jeśli ktoś ma coś w naturze, co odkrył, nie jest to dla niego obciążeniem, tylko czuję się w tym wyzwalająco. Z tego powodu, wygląda mi to raczej na błędny tor myślowy. Uniknąć relacji, bo to wygodne, ale podstawą życia jest relacja, człowiek to jest relacja. BDSM to także zależność, bez której nie istnieje taka relacja (ze światem). Jest tak, że wielu uległych pisze, co to by chcieli od swojej Femdom, albo kogokolwiek, najważniejsze, że oni chcą i czego potrzebują. Oczywiście, że jest to temat znajomy nam i ta sprzeczność jaką odpisujesz jako próby oddolnego wymuszania = manipulowania. Zasadniczo wynika ona z braku gotowości i niskiego potencjału duchowego do służby. Od tego trzeba także odjąć element wiedzy i zrozumienia funkcjonowania takich relacji. Nie są one ani wygodą, ani przyjemnością, tylko tym, co ludzie potrafią z sobą zrobić idąc drogą klimatu, oraz co oferują na tej drodze (która daje im wyzwolenie, a nie komplikuje i gmatwa). Stany splątania tu są mniej spotykane, w to miejsce wchodzi kooperacja i proste wyrażanie myśli. Relacja może nie być tym, czym myślisz, że jest, a to jest pełna obecność. Nie tylko przebywania ciałem. To, że ktoś czegoś chce dla samego chcenia, lub, że coś się kłóci, to może kłóci się to właśnie, że on czegoś chce, lub myśli, że chce i ten element nie pasuje do kontekstu życia. |