Grupa: Użytkownik
Posty: 6 # Od: 2015-11-25
| Siemacie ludzie :laugh: Krótko o mnie: Wielki (205cm) 24 latek. Wiecznie uśmiechnięty, wesoły i pogodny. Zafascynowany BDSM, ale jestem bardziej z bieguna bondage&domination (od jakiegoś czasu uczę się shibari), niż sado&maso. Wychodzę z założenia, że na dominującym spoczywa odpowiedzialność za powodzenie sesji. On musi się postarać aby oboje byli zadowoleni. Oczywiście to nie zwalnia uległej z pracy, co to to nie :-) Rolę pana postrzegam bardziej jako opiekuńczą. Bierze pełnymi garściami, ale jeszcze więcej daje. A na koniec przytula, klepie po główce i chwali "dobra dziewczynka".
Jak się można domyśleć, jestem dominujący. Nie widzę siebie w roli uległego, choć swego czasu prześliczna domina mi proponowała służbę. Wyszła z tego genialna wojna na słowa, ostatecznie czuję się zwycięski B)
Moje zainteresowanie BDSM miało swój pierwszy 'przebłysk' jakieś 3 lata temu, gdy pożyczyłem od kumpla kajdanki i wykorzystałem z ówczesną kobietą. Bardzo dobrze pamiętam tamten seks, ale nie zanurzyłem się w klimat. Jakieś półtora roku temu bardziej się tym zainteresowałem, a 12 miesięcy temu zacząłem szukać uległej. Już sobie znalazłem Izę: prześliczną, pewną swoich upodobań, zabawną i wesołą, taką z którą zdecydowanie można by więcej niż tylko sypiać i... się zakochałem... tylko nie w niej (sic!). Tamten most został spalony (sic!sic!) a ja wszedłem w waniliowy związek z Kamilą: nieco fanatyczną katoliczką wierzącą w czystość przedmałżeńską (sic!sic!sic!). Po tym jak ten związek upadł (i się po tym otrząsnąłem) podjąłem kolejne poszukiwania. Znalazłem uległą. Zszedłem się z Kamilą, znów mi pękła serducho i znów mam uległą :-)
To tak w telegraficzny skrócie moja historia.
Czemu tu jestem? Bo moja uległa ma ostrzejszą wizję BDSM niż ja. W jej wyobrażeniach występują elementy które u mnie się nigdy nie pojawiały. I potrzebuję czasu aby je opanować. A prawdopodobnie zajmie mi to mniej czasu jeśli ktoś odpowiednio mi poradzi... ale to w odpowiednim temacie :-)
Pozdrawiam wszystkich =D |